Powrót

Włodzimierz Mysłowski, 1939 – 2022

02.06.2022

Włodzimierz Mysłowski, 1939 – 2022
Michał Niemczyk

autor: Michał Niemczyk

Żegnaj Włodzimierzu!

29 maja odszedł w wieku 82 lat znany, niezwykle ceniony i wszechstronny bielski przedsiębiorca, Włodzimierz Mysłowski. Człowiek, który w całym życiu kochał pracę i odnosił w niej spektakularne sukcesy. Od początku działalności zawodowej cenił sobie pracę zorganizowaną według swoich zasad, prowadzoną na własny rachunek. Już w trakcie nauki na Politechnice Śląskiej założył i prowadził spółdzielnię studencką, a potem od 1971 roku własne przedsiębiorstwa, firmy polonijno-zagraniczne i wreszcie świetnie do dziś prosperujący Marbet wraz z pozostałymi spółkami.

Zawsze twierdził nie bez racji: „Uważałem się za bardziej pracowitego od wielu innych, więc pomyślałem, że sam do czegoś dojdę”. I doszedł! Nie sposób w kilku zdaniach wymienić wszystkie jego sukcesy osiągnięte w czasie aktywności zawodowej, zrealizowane pomysły, nowatorskie konstrukcje, czy inicjatywy prozdrowotne czy proekologiczne. Był współzałożycielem kilkunastu firm prefabrykacji budowlanej, w których wykorzystywano własne technologie i skonstruowane przez siebie maszyny. Początkiem lat dziewięćdziesiątych zaangażował się w Zakłady Lotnicze Margański&Mysłowski SA, produkujące do dziś polskie szybowce akrobacyjne. Stale poszukujący nowych rozwiązań w prowadzonej przez siebie działalności, był autorem i właścicielem kilkudziesięciu polskich i kilkunastu światowych patentów, które z powodzeniem wykorzystywane były w jego działalności związanej z firmą Marbet Wil. Uhonorowany Złotym Krzyżem Zasługi i Złotym Laurem Umiejętności i Kompetencji, jako jeden z nielicznych w kraju otrzymał odznaczenie „Zasłużony dla Sportu Lotniczego”, które cenił wyjątkowo i nosił w klapie marynarki.

Niezależnie od wykształcenia technicznego i charakteru działalności, miał również szerokie zainteresowania kulturalne. Pasjonowała go historia, lubił literaturę faktu, kolekcjonował obrazy. Poza pracą zawodową od początku istnienia zawzięcie angażował się w działalność klubu TS Podbeskidzie, którego prezesem był w 2003 roku. Jego niespełnionym marzeniem było głębsze poznanie i odwiedzenie miejsc pochodzenia przodków (Koropiec w województwie tarnopolskim – dziś Ukraina), o których dowiadywał się z wszelkich dostępnych mu źródeł. 

Ceniony był za odwagę i szczerość w głoszeniu swoich poglądów, a pracownicy doceniali jego ogromne doświadczenie w zarządzaniu. Nie zwracał żadnej uwagi na przekonania polityczne czy religijne swoich pracowników – najważniejsza była dla niego uczciwie i solidnie wykonywana praca.  Nigdy też sam nie spoczął na laurach: „Dziś trzeba się uczyć całe życie, trzeba też przyjmować nowe trendy, bo czas tak przyspieszył…” – uważał.

Oczkiem w głowie była dla niego rodzina, do której zaliczał również rozpieszczanego kota. Po śmierci swojej ukochanej żony to z najbliższymi spędzał swój wolny czas i dzielił szczęśliwe chwile. Był też niezwykle towarzyski. W swoim domu, w urządzonych przez siebie wnętrzach lubił otaczać się ciekawymi rozmówcami i nad filiżanką espresso wspominać stare, dobre czasy, a także planować kolejne sukcesy.

Chętnie pomagał innym – znajomym, przyjaciołom, wspierał polską parafię w Irkucku, Dom Polski Żwirki i Wigury w Cierlicku, sponsorował ludzi pióra i muzyków, a ostatnio także uchodźców z Ukrainy.